The art of moderation, or 6 reasons to be a minimalist [ENG/PL]

I live on a minimalist lifestyle. This doesn’t mean that I don’t use shampoo, don’t shop and live in a cave. However, all my possessions for the last two years or so can fit into 2 suitcases – not counting the massage bed. On the one hand, this is a coincidence (how I hate that word :)), and on the other hand, something compatible with my lifestyle. This “coincidence” was my first attempt to move out of Poland, which I did almost 4 years ago. At that time, I sold and gave away everything I had gathered and it turned out that many things I had considered essential were just unnecessary ballast.
I think that if I were to make a conscious decision to go minimalist, the selection would take a lot longer, and so I am learning it “as I go”. And the more I know, the more benefits I see, so today I want to share some facts about it with you.

Firstly, the more choice we have, the worse we feel about the choice we make.

Modern psychology says that the level of satisfaction with the choice we make is inversely proportional to the spectrum of possibilities available to us.
At first, I was quite sceptical about this concept, but as time went by, I became convinced that it was true.
To test this in practice, all you need to do is install Tinder. Even if at first you get swept away by the thousands of potential dates, you will surely get over it after a week at most*. After a while you don’t pay as much attention to each profile, more often than not you end up mindlessly swiping left and right on the screen, most often in the toilet. And even if you manage to hook up with someone really cool, it’s no longer as satisfying. This dilution of options takes away the value of each of them in a psychological sense, even though not much actually changes. It has exactly the same effect on possessions.

Secondly, our environment affects our interior. And vice versa.

I know, I know, it is not a discovery worthy of America, but that does not change the fact that it is true. Living in an environment where we are over-stimulated, our nervous system does not have time to regenerate. As a result, the vast majority of city dwellers exhibit symptoms of chronic stress, i.e. insomnia, anxiety, racing thoughts, dysthymia, etc. And it’s still nice if someone is aware that they are stressed and wants to do something about it. But there are times when it is not clear where the source of stress is. Then I recommend taking a look at your so-called living space – the items you have, their quantity and quality. This evaluation will direct you inwards and towards what you really need for your life.

Thirdly, it is a waste of life to live in rubbish

When minimising not only the things you own, but also unnecessary activities, it is essential to be aware of your own needs. Only how to do this if you are completely unclear about what you need…?
You can always focus on illuminating the darkness: sometimes we don’t know what we want, but we know what we don’t want, and that is the first step. You can get psychological support or you can start by embracing your outer space and getting rid of all the things you don’t need from your environment. If you do this consciously, with the intention of making positive changes to your life, it is certain that other changes will follow. Usually this happens in such a way that on the way there is also a big rotation in the circle of friends, changes at work, new ideas appear, inspirations, etc.

Fourthly, your Tribe

I will come back to this often in my posts, because a supportive community is one of the most important factors that shape our quality of life. Pay attention to the people around you, the relationship dynamics in your life. Do you feel that you receive as much as you give? Do you give as much as you receive? To be clear: I am not saying that building relationships is a trade where we all get exactly as much as we give, or that it should even look like that. Instead, I believe that in every relationship we have the opportunity to look at the patterns of receiving-giving and to consciously shape our reality accordingly. You don’t need to have a billion friends, 3 valuable people is enough.
I see the Tribe as people with a similar level of sensitivity, who share similar values (they don’t have to be from the same cultural background), support each other, are able and willing to communicate.

Fifthly, without a moratorium

I believe that extremism of any kind is fatal. Always. This means that I will never advocate that the only right thing to do is to limit the number of items you own to 100; you need to keep a clear head – a family of 5 has different needs from a single person in a big city.
However, whatever your needs, the philosophy of minimalism overlaps very nicely with the wave of green consumerism. And that, in turn, is the only sensible solution at the moment when it also comes to controlling the production of goods.

Sixth, the Earth, your home and the home of future generations

I recently read a great article “How to use less plastic and stop being a selfish piglet“. And it is with the selfish piglet that I want to deal now. Our civilisation has a raison d’être only if future generations will be/are better off than previous ones. Otherwise, humanity, from an evolutionary perspective, does not make the slightest sense and we had better plough on now before we destroy not only ourselves, but also the Earth and the other creatures inhabiting this place.

If you are interested in this topic, I encourage you to read the documentary: “Minimalism, A Documentary About the Important Things.” and Barry Schwartz’s TED talk “On the Paradox of Choice.”
And if you want to learn how to get rid of unnecessary stuff, many of my mentees recommend Marie Kondo’s book: “The Magic of Tidying Up”.
I encourage you to share your thoughts and recommendations on living a minimalist life, I’d love to learn something new.

CU on the mat ♥ ♥

* well, maybe two 🙂 *

POLISH


Sztuka umiaru, czyli 6 powodów dla których warto być minimalistą

Żyję na minimalu. Nie oznacza to, że nie używam szamponu, nie robię zakupów i mieszkam w jaskini. Jednak cały mój dobytek od mniej-więcej dwóch lat można zmieścić w 2ch walizkach – nie licząc łóżka do masażu. Z jednej strony jest to dziełem przypadku (jak ja nie lubię tego słowa :)), a z drugiej strony czymś kompatybilnym z moim stylem życia. To „dzieło przypadku” to pierwsza próba wyprowadzki z Polski, którą podjęłam prawie 4 lata temu. Sprzedałam i rozdałam wtedy wszystko, co zgromadziłam i okazało się, że wiele rzeczy, które dotychczas uważałam za niezbędne były tylko zbędnym balastem.
Myślę, że gdybym miała świadomie się decydować na minimalizm, selekcja zajęłaby dużo więcej czasu, a tak uczę się tego „as I go”. I im więcej wiem, tym więcej korzyści dostrzegam, dlatego dzisiaj chcę się z Wami podzielić kilkoma faktami na ten temat.

Po pierwsze, im większy wybór mamy, tym gorzej czujemy się z dokonanym wyborem.

Współczesna psychologia mówi, że poziom satysfakcji z dokonanego wyboru jest odwrotnie proporcjonalny do spektrum możliwości, którymi dysponujemy.
Na początku dosyć sceptycznie podchodziłam do tej koncepcji, ale z czasem przekonałam się, że to prawda.
Żeby sprawdzić to w praktyce, wystarczy, że zainstalujesz Tindera. Nawet jeśli na początku zachłyśniesz się tysiącami potencjalnych randek, z pewnością przejdzie Ci po maksymalnie tygodniu*. Po jakimś czasie nie poświęca się już tyle uwagi na przeglądanie każdego z profili, częściej kończy się na bezmyślnym przesuwaniu palcem po ekranie w prawo i w lewo, w dodatku najczęściej w toalecie. I nawet jeśli uda się zmatchować z kimś naprawdę fajnym, nie sprawia to już takiej satysfakcji. To rozwodnienie opcji odbiera wartość każdej z nich w sensie psychologicznym, mimo że w rzeczywistości niewiele się zmienia. Dokładnie takie samo przełożenie ma to na posiadane rzeczy.

Po drugie, nasze otoczenie wpływa na nasze wnętrze. I vice versa.

Wiem, wiem, nie jest to odkrycie godne Ameryki, lecz nie zmienia to faktu, że jest to prawda. Żyjąc w środowisku, w którym jesteśmy nadmiernie stymulowani bodźcami, nasz układ nerwowy nie ma czasu na regenerację. W rezultacie u dominującej większości mieszkańców miast można zauważyć objawy przewlekłego stresu, tj bezsenność, niepokój, gonitwy myśli, dystymia, itp. I jeszcze fajnie, jeśli ktoś ma świadomość tego, że jest zestresowany i chce coś z tym zrobić. Ale bywa tak, że nie ma jasności co do tego, gdzie znajduje się źródło stresu. Wtedy polecam przyjrzeć się tzw przestrzeni życiowej – posiadanym przedmiotom, ich ilości i jakości. Taka ewaluacja ukierunkuje na wnętrze i na to, czego rzeczywiście potrzebujemy do życia.

Po trzecie, szkoda życia na życie w śmieciach

Przy minimalizowaniu nie tylko posiadanych rzeczy, ale też niepotrzebnych aktywności, niezbędne jest uświadomienie sobie własnych potrzeb. Tylko jak to zrobić, jeśli kompletnie nie ma się jasności co do tego, czego się potrzebuje…?
Zawsze można skupić się na rozjaśnianiu ciemności: czasami nie wiemy, czego chcemy, lecz wiemy czego nie chcemy i to już jest pierwszy krok. Możesz skorzystać ze wsparcia psychologicznego lub zacząć od ogarnięcia przestrzeni zewnętrznej i pozbycia się ze swojego otoczenia wszystkich rzeczy, których nie potrzebujesz. Jeżeli zrobisz to świadomie, z intencją wprowadzenia pozytywnych zmian do Twojego życia, pewnym jest, że pójdą za tym kolejne zmiany. Zazwyczaj odbywa się to tak, że po drodze też dzieje się duża rotacja w kręgu znajomych, zmiany w pracy, pojawiają się nowe pomysły, inspiracje, itp.

Po czwarte, Twoje Plemię

Będę do tego wracała często w moich postach, bo wspierająca się społeczność to jeden z ważniejszych czynników, które kształtują jakość naszego życia. Zwróć uwagę na ludzi w Twoim otoczeniu, na dynamikę relacji, jaka panuje w Twoim życiu. Czy czujesz, że otrzymujesz tyle, ile dajesz? Czy dajesz, tyle ile otrzymujesz? Żeby była jasność: nie twierdzę, że budowanie relacji to handel, w którym wszyscy dostajemy dokładnie tyle, ile dajemy, ani że nawet powinno to tak wyglądać. Za to uważam, że w każdej relacji mamy okazję przyjrzeć się wzorcom przyjmowania-dawania i adekwatnie do tego świadomie kształtować swoją rzeczywistość. Nie musisz mieć miliarda znajomych, wystarczą 3 wartościowe osoby.
Widzę Plemię jako ludzi o podobnym poziomie wrażliwości, którzy wyznają podobne wartości (nie muszą być z tego samego kręgu kulturowego), wspierają się, potrafią i chcą się komunikować.

Po piąte, bez zamordyzmu

Uważam, że wszelkiego rodzaju ekstremizm jest fatalny w skutkach. Zawsze. Oznacza to, że nie będę nigdy optowała za tym, że jedyne słuszne rozwiązanie to ograniczenie ilości posiadanych przedmiotów do 100; trzeba zachować przytomność i trzeźwość umysłu – inne potrzeby ma 5-osobowa rodzina, a inne singiel w wielkim mieście.
Niemniej niezależnie od potrzeb, filozofia minimalizmu bardzo ładnie nakłada się na falę zielonego konsumeryzmu. A to z kolei jest w tym momencie jedynym rozsądnym rozwiązaniem, jeśli chodzi również o kontrolę produkcji dóbr.

Po szóste, Ziemia, dom Twój i przyszłych pokoleń

Ostatnio przeczytałam super artykuł „Jak zużywać mniej plastiku i przestać być egoistycznym prosiakiem”. I właśnie z egoistycznym prosiakiem chcę się teraz rozprawić. Nasza cywilizacja ma rację bytu, tylko jeśli przyszłym pokoleniom będzie/jest lepiej niż poprzednim. W przeciwnym razie, ludzkość z perspektywy ewolucyjnej nie ma najmniejszego sensu i lepiej zaorajmy się już teraz zanim zniszczymy nie tylko siebie, ale też Ziemię i inne istoty zamieszkujące to miejsce.

Jeśli zainteresował Was ten temat, zachęcam do zapoznania się z dokumentem: „Minimalism, A Documentary About the Important Things.” oraz TEDem Barry’ego Schwartza „On the Paradox of Choice.”.
Jeżeli zaś chcecie dowiedzieć się, jak pozbyć się niepotrzebnych rzeczy, wielu moich podopiecznych rekomenduje książkę Marie Kondo: „Magia Sprzątania”.
Zachęcam Was do podzielenia się swoimi refleksjami i rekomendacjami dotyczącymi życia na minimalu, z chęcią dowiem się czegoś nowego.

CU na macie ♥

* no, może dwóch 🙂

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Hey, it's Paula!

Welcome to my blog! Here you will find stories from my spontaneous and often crazy travels, in fact you never know where I will end up.

In addition, I work with consciousness through yoga, among other things, which I also teach.

MORE